Gdzie i co zjeść na Podlasiu
Kuchnia Podlasia pełna jest kluchów, pierogów, kartaczy, babek ziemniaczanych, czyli smakołyków które tygryski bardzo lubią. Niestety nie tak łatwo znaleźć restaurację gdzie spróbujemy dobrych podlaskich specjałów, ale z tego co widzę i tak sytuacja się poprawia. Na rynku Białegostoku już nie królują wyłącznie kebaby i pizze, są też kartacze, babki ziemniaczane i pierogi.
Poniżej kilka miejsc, do których zawitaliśmy podczas naszej podlaskiej majówki.
ESPERANTO CAFE
Rynek Kościuszki 10, Białystok (otwarte w godzinach 10:00-22:00, w piątki i soboty do 24:00).
O moich wrażeniach z Esperanto Cafe pisałam już 2 lata temu, opisując pierwszą wizytę w Białymstoku (we wpisie "W krainie Żubra, bimbru i salonów sukien ślubnych" jest dokładny opis).
Jedzenie jest tu smaczne, w karcie wyszczególnione regionalne przysmaki. Znajdziemy tu kartacze, pierogi czy babkę ziemniaczaną. Szczególnie polecam spróbować napój o nazwie buza. Co prawda opis napoju nie zachęca (sfermentowana kasza jaglana z rodzynkami) ale zaręczam, że jest pyszny i orzeźwiający. Ceny są bardzo przystępne. Za obiad z dwóch dań dla 2 osób nie zapłacimy0 więcej niż 100zł.
Jest to miejsce przyjazne dla rodzin z dziećmi, mamy więc kącik z zabawkami, krzesełko do karmienia, a w toalecie przewijak.
Nowa, kulinarna miłość Miśkosława-babka ziemniaczana |
PRYNUKA
Al. Niepodległości 6, Supraśl (otwarte pn-pt 14:00-22:00, sob 12:00-22:00, nd12:00-21:00)
W Supraślu, nieco na uboczu znajduje się hotel Knieja, a w jego podziemiach białoruska restauracja Prynuka. Niełatwo tu trafić, ale warto nieco zboczyć. W miłym wnętrzu spróbować można specjałów kuchni podlaskiej i białoruskiej. Są więc kartacze, pierogi, rosół z pielmieni,dranniki z maczanką (placki ziemniaczane z pysznym sosem), bliny gryczane itp. Ubolewam niestety nad nieobecnością piw rosyjskich, które widnieją w karcie, ale w realu już niestety nie. Babka ziemniaczana jest tu nieco inna niż w klasycznej podlaskiej wersji. Zapiekana w glinianym garnuszku, z ziemniaków tartych na grubszej tarce. Mi bardzo smakowała, Miśko stwierdził, że wersja białoruska odpowiadała mu mniej niż podlaska...kwestia gustu.
Ale jest jedno danie, które zachwyciło nas oboje jednakowo-SOLIJANKA. Pyszna zupa pełna mięsa i niespodziewanie kwaśnego smaku. Dla tej zupy warto zawitać do Prynuki.
Tym dzieciatym przyda się na pewno krzesełko do karmienia, które tutaj znajdziemy.
EDIT: Szpiedzy z terenu donoszą, że Prynuka jest nieczynna. Szkoda. Naprawdę szkol.
EDIT: Szpiedzy z terenu donoszą, że Prynuka jest nieczynna. Szkoda. Naprawdę szkol.
JURTA TATARSKA W KRUSZYNIANACH
Kruszyniany 58 (otwarte 11:00-18:00)
Jurta tatarska w Kruszynianach to niestety nasze największe rozczarowanie tego wyjazdu. Pojechaliśmy na Podlasie między innymi dlatego, że chciałam odwiedzić właśnie Kruszyniany i spróbować słynnych już wyrobów tatarskich Dżannety. Trochę nam mina zrzedła gdy podjechaliśmy na parking, a zaraz za nami 2 autokary wygłodniałych turystów. Nie zrażając się niczym wysłałam Miśka, żeby zarezerwował nam stolik/miejsce przy stole. Chcieliśmy po prostu przejść się po wsi, obejrzeć meczet i cmentarz tatarski i po spacerze wrócić coś smacznego zjeść. Kilka przepytanych kelnerek nie potrafiło udzielić odpowiedzi na pytanie, czy można zarezerwować miejsce, a nawet twierdziły, że rezerwacje nie są tutaj prowadzone. Wobec czego poszliśmy po prostu na spacer licząc na łut szczęścia po nim.
Po spacerze niestety szczęścia nie mieliśmy, bo zaczęło kropić. W obu salach jurty pełno było ludzi. Takiego oblężenia nie widziałam nawet w schronisku przy Morskim Oku. Gwar i hałas przekraczał mój próg wytrzymałości, nie mówiąc już o progu Lucy. Wobec czego wycofaliśmy się do dużej altany, na której radośnie wisiał napis "Wiata dla rodzin z dziećmi", czyli dla nas. Super. W wiacie stoły i ławy, kocyki gdyby ktoś zmarzł. Rozsiedliśmy się, wybraliśmy z menu co chcemy zjeść i Miśko poszedł coś zamówić. I tu zonk....w czasie deszczu gości w wiacie się nie obsługuje. Nie ma nawet opcji, żeby po prostu zamówić coś i samemu sobie przynieść. Niestety informacji o braku obsługi w czasie deszczu nigdzie w altanie nie znaleźliśmy. Na poprawę pogody nie czekaliśmy, pojechaliśmy zjeść obiad w Drohiczynie. Niesmak pozostał.
Podsumowując jest to miejsce dla osób zdeterminowanych, którym nie przeszkadza, że właściciele idą chyba na ilość a nie w jakość. Przykre, ale to miejsce padło ofiarą swojej własnej popularności.
RESTAURACJA U IRENY
Ciechanowiecka 6, Drohiczyn
W Drohiczynie na ulicy wiodącej na rynek, a więc i w stronę między innymi góry zamkowej, znajduje się restauracja i noclegi "U Ireny". Przemiła obsługa chętnie udziela odpowiedzi na pytania odnośnie poszczególnych dań w menu. Znajdziemy tutaj nie tylko tradycyjne pierogi, kartacze i babkę ziemniaczaną, ale również pyszne zaguby (rodzaj pierogów-roladek z nadzieniem z ziemniaków) oraz parowańce, czyli bułeczki pieczone na parze z sosem owocowym. Babka według babkowego konesera, czyli Miśka, była najlepiej doprawiona z tych, które jedliśmy na majówce.
Niestety dzwonek mikrofali boleśnie informował nas, że dania były w niej odgrzewane, czyli zrobiły się lekko gumowate. Gdyby wszystko było odgrzewane w piecu/na patelni, na parze byłoby by idealnie, ba dania były bardzo smaczne.
Warto tutaj zajrzeć, bo i smacznie i ceny bardzo przystępne.
Dzień dobry, dziękuję za wszystkie recenzje szczególnie za tą gdzie jest info o zagubach�� Jeżeli chodzi o Jurtę to my byliśmy w 2019 w październiku i byliśmy zachwyceni otoczeniem, obsługą oraz pysznym jedzeniem. Również były autokary więc zanim wszyscy wysiedli polecielismy żeby już coś zamówić i dopiero jak szlismy zwiedzać tlum zawitał po zwiedzaniu��
OdpowiedzUsuń