×

Wiedeń, jak przeżyć w nim city break z dzieckiem

Po ładnych kilku miesiącach siedzenia, stało się. Znowu wypatrzyłam promocję, nic to że na loty z Gdańska, na pendolino też można w miarę tanie bilety upolować. Wiedeń miał nas przywitać we wrześniu. Lot znowu w naszym standardowym składzie, czyli Lusia i ja oraz Ula i jej szalona dieta.
 I gdy dzień wylotu zbliżał się coraz bardziej, emocje rosły jak szalone. Czy wszystko zabrane, czy nie zbankrutujemy w tym Wiedniu, czy Luśkowe fochy i muchy w nosie nie spowodują jakiejś katastrofy, czy nadal bzik na punkcie samolotów jest z nami i pozwoli w miarę spokojnie przeżyć lot. 
Ustalmy jedno, Wiedeń nawet w wersji po wakacjach, jest pełen turystów. O ile w miejscach nieco oddalonych od wszelakich atrakcji turystycznych można swobodnie chodzić po ulicy i podziwiać architekturę mijanych kamienic, o tyle w pobliżu gmachu Opery, katedry św. Szczepana, czy pałacu Hofburg głównie skupiałam się na tym, żeby trzymać małego podróżnika w zasięgu wzroku albo co gorsza na swoich rękach. Biorąc pod uwagę, że Ula nigdy w Wiedniu nie była to jeden dzień przeznaczyłyśmy na wiedeńskie klasyki i miejsca obowiązkowe do obejrzenia.
Niestety przez tłumy wokół nas oraz przez ewidentne znudzenie Luśki architekturą był to dosyć męczący plan.


Zdecydowanie milszy dla wszystkich dzień spędziłyśmy gdy wybrałyśmy się do Schönbrunn. Co prawda znowu, mając na uwadze głównie Luśkę, odpuściłyśmy sobie zwiedzanie pałacu oraz odkrywanie zapewne bardzo ciekawych (ale dla starszych) licznych muzeów, znajdujących się tutaj. 
Naszym celem było ZOO Tiergarten Schönbrunn, a przede wszystkim odwiedziny u pandy wielkiej oraz misia koala.  

ZOO Tiergarten Schönbrunn jest absolutnie przecudowne. Co prawda nie jest to tania rozrywka (bilety kosztują 20 euro w wersji normalnej, dzieci do 6 roku życia mają wstęp za darmo, my miałyśmy bilety za 18 euro dzięki zniżce z booking.com). Jest to najstarszy ogród zoologiczny w Europie i jednocześnie jeden z najnowocześniejszych. Idąc tu nastawcie się na całodzienne zwiedzanie. Prawdę mówiąc my byłyśmy tu od południa prawie do końca (zamykany jest o 19:30) a i tak sporo atrakcji i wybiegów pominęłyśmy...chociażby plac zabaw próbowałam ukryć przed Luśką, bo inaczej byśmy musiały nocować w zoo.
Wybiegi dla zwierząt są przestronne, tam gdzie jest jakaś część z wodą ta woda jest czysta i można podglądać pływające zwierzaki. W całym ogrodzie postawione są rzeźby zwierząt, które stanowią dodatkową atrakcję, a dla spragnionych ustawione są urocze fontanny z wodą pitną. Historyczne budynki przeplatają się tutaj z super nowoczesnymi pawilonami, a mutlimedialne atrakcje jeszcze bardziej zachęcają młodsze pokolenie do poznania świata zwierząt.
Umówmy się....walce, opery, torty sachera za milion monet... to się może schować, tego moje dziecko nie zapamięta. Ale zoo wybitnie jej zapadło w pamięć.  Co prawda pandą wielką bardziej Ula i ja się ekscytowałyśmy, ale Lusia znalazłam dla siebie wodny plac zabaw, urocze surykatki i lemury, które mogła podglądać siedząc na ziemi, oraz cudnej urody figurki i rysunki zwierzaków zamieszkujących ogród.
 Wiem , że zoo jest zdecydowanie tym miejscem w Wiedniu, do którego jeszcze kiedyś musimy wrócić.
Do zoo jak i do całego zespołu pałacowego Schönbrunn, można łatwo dojechać metrem. Trzeba wysiąść na stacji o tej samej nazwie i podążać za tłumem. Tuż przy wejściu na teren ogrodu pałacowego jest budynek gdzie można kupić bilety do muzeum oraz wziąć bezpłatną mapkę całego terenu. Przy wejściu do zoo również dostaniecie bezpłatny plan całego ogrodu Tiergarten. Na terenie zoo znajdują się liczne budki z lodami lub kiełbaskami oraz stoiska z pamiątkami. Jednym z nielicznych minusów zoo są opisy zwierząt tylko w języku niemieckim.

Wzgórze Kahlenberg to miejsce skąd w czasie Odsieczy Wiedeńskiej Sobieski dowodził wojskiem. Aktualnie znajduje się tutaj kościół św. Józefa z wbudowanymi pamiątkowymi tablicami oraz kawiarnie z fenomenalnym widokiem na panoramę Wiednia. Podróż miejskim autobusem trwa trochę, droga wije się serpentynami, ale w tym czasie możemy podziwiać widok z góry na miasto lub rosnące na wzgórzu winnice.

Prater, czyli jeden z piękniejszych parków w Wiedniu, wraz ze znajdującym się na jego terenie tradycyjnym wesołym miasteczkiem przez brak czasu potraktowałyśmy nieco po macoszemu. Dawniej były to tereny łowieckie Habsburgów, aktualnie to miejsce zabaw dla starszych i młodszych. Zapewne widok z diabelskiego młyna jest świetny, ale tym razem już czasu na niego zabrakło. Cóż...coś musi zostać na kolejne wizyty.

Informacje praktyczne o podróży do Wiednia: 
Do niedawna z Warszawy do Wiednia latał tylko nasz rodzimy przewoźnik, dlatego my zdecydowałyśmy się na podróż nieco kombinowaną, czyli najpierw pociągiem do Gdańska, a potem z Gdańska Wizzair do Wiednia (pendolino-49zł, Wizzair-120zł). Od października różowa landrynka uruchomiła trasę również z Warszawy więc będzie łatwiej. 
Gdy już wylądujecie w porcie lotniczym Wiedeń-Schwechat, musicie dotrzeć jakoś do centrum. Można wybrać dwa rodzaje pociągu. Są pociągi typu CAT-jadą ok. 15 minut do stacji Wienn Mitte. Cena za bilet to 12
Są również nieco wolniejsze ale, za to przychylniejsze dla budżetu pociągi linii S7. Za bilet na ten pociąg (do Wienn Mitte) łączony z biletem na metro, które miałyśmy obok naszego noclegu zapłaciłyśmy po 4€. Luśka jeździła za darmo-ale uwaga! musiała mieć bilet ze 100% zniżką na pociąg. Na lotnisku macie szereg biletomatów, w których można płacić gotówką lub kartą oraz punkt obsługi pasażera, gdzie przemiła pani pomoże w zakupie biletów. 

Ze względu na to, że główne atrakcje Wiednia są od siebie dosyć mocno oddalone, raczej nie unikniecie jazdy komunikacją miejską. Do wyboru są tramwaje, autobusy i kilka linii metra. Na lotnisku możecie wziąć darmową mapkę, gdzie rozrysowany będzie cały schemat komunikacji. Punkt informacji turystycznej jest też tuż obok budynku Opery, tam też dostępne są mapy miasta, również po polsku. 
Ceny biletów komunikacji miejskiej to:
-jednorazowy: 2,4
-24-godzinny bilet:  8,00€
-48-godzinny bilet sieciowy:  14,10€
- 72-godzinny bilet sieciowy:  17,10€
- bilet tygodniowy (obowiązuje tylko od poniedziałku do poniedziałku do godz. 9.00): 17,10€
Dzieci do 6-stego roku życiu podróżują za darmo. 

Ceny pamiątek są nieco zawrotne. Koszt porcji tortu Sachera może zbić z nóg. Magnes na lodówkę to koszt około 5€, a pocztówek 1€.

Gdy już będziecie wracać do domu pamiętajcie, że większość sklepów, kawiarni i restauracji na lotnisku jest zamykana już o 22:00. Ale za to o tej porze odprawa idzie całkiem sprawnie. Gdy będziecie padać z głodu zostaje tylko ratować się kawą albo przekąskami z automatu. Niestety niektóre terminale  na lotnisku (szczególnie te dedykowane tanim liniom) to po prostu baraki, w których nie uświadczysz żadnych atrakcji dla nudzących się dzieci...nawet okna gdzie można by obejrzeć jakiś samolot.  

City break w Wiedniu to nie jest niestety niskobudżetowy wyskok. To miasto daje się lubić, ale tylko fragmentami. Przygotujcie się na piękne widoki.....i frustracje przez tłum turystów.

12 komentarzy:

  1. Super opis i fantastyczny pomysł na spędzenie ciekawie czasu w interesującym miejscu :D. Zawsze będę przyklaskiwał osobom dla, których dziecko to radość i chęć pokazania cudownych miejsc, tak trzymać :D. A nie jak często słyszę od niektórych ludzi że nigdzie nie pojadą "bo dziecko" :/. Trzymam kciuki za kolejne wspólne wycieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy obie. Na całe szczęście Luśka kocha samomoty miłością ogromną, więc mamy swobodę w dalszym przemieszczaniu się. To sama radość pokazywać jej nowe miejsca i nowe smaki :)

      Usuń
  2. Ha, ha :D Tak średnio zachęcasz ;) Mi akurat z Gdańska pasowałoby idealnie :) Ostatnio nawet myślałam o Wiedniu, gdy byliśmy w Budapeszcie, ale trochę obawiałam się cen. I chyba słusznie ;) Niemniej chętnie bym zobaczyła Wiedeń, ale na razie z moją 10-letnią pannicą to właśnie zoo byłoby większą atrakcją niż wszystkie słynne budynki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm...no cóż...po pierwsze to Wiedeń nie chwycił mnie niestety za serce. Zresztą Uli, która z nami była też chyba nie. Za to jednogłośnie zachwyciłyśmy się zoo. Tam na pewno chcemy wrocić. Więc zoo jako głowna atrakcja wyprawy to wcale nie jest taki głupi pomysł :)

      Usuń
  3. Ładne zdjęcia. Z pewnością warto odwiedzić to miasto. Zwłaszcza Schonbrunn zachęca do odwiedzenia tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wiedeń zdecydowanie bardziej podobał nam się poza ścisłym centrum i obszarem Ringu. Ale tam z kolei warto chociaż raz się zapuścić, żeby obejrzeć chociażby Operę , katedrę czy Hofburg

      Usuń
  4. Każda informacja, że w jakimś mieście zoo jest mega dla zwierzaków cieszy mojego człowieka wewnątrz. Jak byłam w Japonii nie weszliśmy do zoo dlatego, że są o nim okropne opinie. Małe wybiegi, zaniedbane zwierzęta. Cieszę się, że Wiedeń może pochwalić się pozytywem w trzymaniu zwierząt. Chętnie zobaczyłabym więcej zdjęć z tego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedeń ma ma chyba najstarsze zoo w Europie więc zdecydowanie mieli czas na dopracowanie wszystkiego. Widać, że większość zwierząt ma świetne wybiegi, na których dobrze się czuje (chociaż znalazłyśmy jednego orangutana o raczej smutnej minie). Do tego wybiegi są tak przemyślane, żeby zwiedzający mogli podglądać zwierzęta nie narzucając im się zanadto. Obiecuję, że w wolnej chwili dodam jeszcze jakieś zdjęcia do wpisu....ale mam ich tyle, że ciężko wybrać :)

      Usuń
  5. Super, że trafiłam na ten wpis akurat tuż przed wylotem do Wiednia ;) Dzięki za garść fantastycznych informacji! Zoo tym razem sobie odpuszczę, ale pozostałe miejsca mam już na liście ;) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że moje informacje mogą się przydać. W przyszłym tygodniu wrzucę jeszcze wpis o naszych rekomendacjach restauracyjnych w Wiedniu :)

      Usuń
  6. Wiedeń jest piękny i chciałabym kiedyś go porządnie zwiedzić, ale skutecznie odstraszają mnie ceny atrakcji. Muszę kiedyś załapać się na jakąś dobrą okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech....ceny są faktycznie nieco zaporowe. My miałyśmy trochę zniżek z bookingu-kolejny raz przez ich stronę rezerwowałam nocleg i dostałam na maila kody zniżkowe. Tu 2 euro, tu 3 i trochę taniej wyszło....i jeszcze miałam ze sobą butelkę filtrującą do wody kranowej, żeby nie wydawać po kilka euro na picie.
      Ale i tak dziura budżetowa po tym wyjeździe była dosyć znaczna :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger