×

558. Gofry dyniowe

 Gofry dyniowe to nie jest niestety śniadanie, z którym aktualnie możemy poszaleć codziennie. Nie zawsze mamy czas na nasze ulubione leniwe śniadania. A zazwyczaj w tygodniu to w ogóle nie mamy czasu. Nigdy nie należałam do skowronków, które rano zrywają się rześkie i radosne jak szczypiorek na wiosnę. Jak bardzo bym się nie starała rano ogarnąć, tak zawsze coś mi stanie na drodze i kończy się na szaleńszym biegu na tramwaj z  rozwianym włosem, Luśką na rękach i zadyszką jak 60-letni astmatyk. Ostatnio też się zawzięłam w sobie. Wstałam o jakieś nieprzytomnie wczesnej godzinie. Wraz z ciemnością za oknem gdzieniegdzie błyskała przemykająca jesienna chandra. Obok mój osobisty huragan cicho pochrapywał, ale to dobrze, plan był taki że obudzą ją dopiero na śniadanie. Więc cichutko, na paluszkach, jak ninja prawie przemknęłam się do szafy po czyste gaciory, skarpety z wełny reniferów i jakiś ciepły sweterek, bo właśnie śnieg zaczął sypać. Wszystko przy zgaszonym świetle, przy tlącej się latarce ze smartfona, bo przecież włączenie lampki mogłoby obudzić Lucy, a mi zależy na jej śnie. Mając już wszystkie niezbędne części garderoby pod pachą, ze świadomością że jeszcze 2 metry dzielą mnie od łazienki, dalej stąpałam jak saper po polu minowym. Jeszcze 2 kroki i zamknę się w łazience, żeby w spokoju wyprysznicować się i ułożyć grzyweczkę. Jeszcze 2 cichutkie wdechy i wydechy. Już już zaraz można będzie odetchnąć. Nie przewidziałam jednego...że ktoś podstępnie porzuci różowy rowerek biegowy na mojej drodze. Jak mi się w niego nogi zaplątały, jak runęłam na szafę obok, jak siarczyste słowa poleciały w eter, tak się nasze kocice stojące obok przestraszyły. Łajzy przeleciały na przyspieszeniu przez całą kuchnię i wskoczyły na blat, zrzucając swoimi włochatymi zadkami wszystko co stało na ich drodze. Poleciały książki, chochla do zupy, resztki mąki jakiejś cudnej co raz na miesiąc ją wyciągam i używam bo kosztowała tyle co obecnie masło, jakieś łyżeczki, deseczki, ściereczki i mnóstwo drobiazgów co na blacie kuchennym mieszkają. I poleciał jeszcze słój. Słój co od zeszłego roku miał w sobie czerwone porzeczki i laski wanilii zalane alkoholem. Nabierał sobie mocy urzędowej ten słój i czekał na odpowiednią okazję, żeby go naruszyć. Zdaje się, że kocice uznały poniedziałkowy ciemny poranek za odpowiednią okazję, bo zrzuciły go by malowniczno się rozpirzgnął po całej kuchni. A w samym środku kałuży z nalewki siedziała sobie truskawka Tosia i wchłaniała w siebie te wszystkie procenty. Chlejuska jedna. 
Także niestety, o układaniu grzyweczki, spokojnym śniadaniu i wypiciu kawy można było zapomnieć. W całym domu radośnie i nieco patologicznie zalatywało alkoholem, a ja nad całym tym zmarnowanym dobrem po cichu chlipałam w rękaw. 
Dlatego też bardzo wyczekuję dni wolnych. Kiedy nie muszę się wygłupiać i udawać, żem taka ogarnięta jak ogarnięta nigdy nie będę. Możemy z Luśką do południa być rozmemłane i rozczochrane. A między oglądaniem bajek i tworzeniem babek z piasku kinetycznego możemy sobie upiec gofry dyniowe. Jeszcze kilka dni i znowu będą u nas gofry, żeby wynagrodzić wszystkie te szalone poranki w tygodniu. 

GOFRY DYNIOWE:
(składniki na około 10-12 gofrów)
-0,5 szklanki purée z dyni
-2 jajka (osobno białka i osobno żółtka)
-pół szklanki wody gazowanej
-niepełna szklanka mleka
-szklanka mąki pszennej
-łyżeczka sody oczyszczonej
-szczypta soli
-1-2 łyżki cukru trzcinowego
-duża szczypta cynamonu, trochę świeżo startej gałki muszkatałowej
-ok. 50 g roztopionego i ostudzonego masła

1. Wymieszać ze sobą purée z dyni, żółtka, mleko, cukier i wodę. Dodać przesianą mąkę z solą, przyprawami i sodą oraz przestudzone masło. Gdy nie będzie już grudek odstawić ciasto na 10-15 minut. 

2. Białka ubić na sztywną pianę. Delikatnie wymieszać je z resztą ciasta. 

3. Na rozgrzaną gofrownicę wylewać niewielkie porcje ciasta i piec przez kilka minut, aż obie strony rozkosznie się zarumienią. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe z dodatkiem bitej śmietany, jogurtu naturalnego i np. konfitury z wiśni. 

SMACZNEGO

#leniweśniadanie

12 komentarzy:

  1. Ja to zwykłych gofrów nie potrafię a co dopiero dyniowych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te na pewno dasz radę. Trochę mieszania i już :)

      Usuń
  2. Przepiękne i smacznie wyglądają ale dla mnie to wyższa szkoła jazdy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, najwyżej pierwsze się przypalą, albo wyjdą sflaczałe :) a tak na serio to warto spróbować, własne gofry na śniadanie naprawdę poprawiają humor na cały dzień :)

      Usuń
  3. Super pomysł! Muszę wypróbować! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. też bardzo się z dynią lubimy....spróbuj koniecznie ciastka owsiane z dynią http://www.kuchniapysznosciowa.pl/2017/09/542-ciastka-owsiane-z-dynia-i-czekolada.html

      Usuń
  5. Dynia u mnie pod każdą postacią! :) Ale gofrów jeszcze nie było... trzeba uzupełnić to niedopatrzenie! Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dynia jest zdecydowanie genialnym warzywem, tysiąc pięćset cudnych zastosowań ma :)

      Usuń
  6. Super! Zapisuje sobie przepis do wyprobowania razem z synem 😄

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger