×

W Siedlcach, w poszukiwaniu zimy i kuchni litewskiej

Na dalekie podróże aktualnie nie mogę sobie pozwolić, dlatego też w ostatnią niedzielę zebraliśmy się i pojechaliśmy na spacer do Siedlec, w końcu Polska jest niezwykła. Byłam tam już kilka razy, ale zawsze przy okazji imprez rodzinnych, więc nie było czasu na żadną turystykę. Tym razem plan był wybitnie turystyczny, Niedźwiadka trzeba było przewietrzyć, a potem dobrze nakarmić. 
Siedlce obsypane śniegiem i skąpane w słońcu prezentowały się uroczo. W zaśnieżonym Parku Miejskim, natknęliśmy się na łosia-dar od myśliwych z okręgu siedleckiego. Trochę przewrotne, ale łoś cieszy oko nad stawem. 
Tuż przy Parku jest pałac Ogińskich, którego niestety nie można zwiedzać, ponieważ mieści się w nim rektorat Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego. 
Katedra siedlcecka

Po spacerze po parku i uliczkach Siedlec poszliśmy do Ratusza, zwanego przez mieszkańców Jackiem. Wszystko za sprawą postaci na dachu (ponoć kiedyś w czasie burzy postać zaliczyła twarde lądowanie na ziemi). 
W ratuszu mieści się Muzeum Regionalne w Siedlcach. Muzeum otwarte jest we wszystkie dni oprócz sobót. W niedzielę wstęp jest bezpłatny (bilety w pozostałe dni kosztują 4zł normalny i 2zł ulgowy więc i tak wydatek duży to nie jest). W środku znajdziemy cały przekrój różności znalezionych w regionie. Są i znaleziska archeologiczne i sprzęty używane w gospodarstwach rolnych całkiem niedawno, wnętrza chałup chłopskich i szlacheckich. Jest też przegląd twórczości siedleckich artystów-nie powiem, różny poziom zachwytu u mnie wywołały :) 
Dodatkowo często zmieniane są ekspozycje czasowe, aktualnie jest wystawa związana z Bożym Narodzeniem i zabawami karnawałowymi (z tego co pamiętam będzie do 22 lutego).
Ratusz, zwany "Jackiem", siedziba Muzeum Regionalnego
"Jacek" z dachu ratusza wygląda mniej-więcej tak, tylko może twarz ma inną.

Po spacerze i ukulturalnianiu się w muzeum czas najwyższy był na jedzenie. Wybraliśmy restaurację Kochanówka, oferującą dania kuchni litewskiej. Z moich wyjazdów na Litwę i Ukrainę zapamiętałam przede wszystkim różne rodzaje pierogów, którymi się zajadałam. Tutaj się również mogliśmy je popróbować. Cała nasza trójka (a nawet czwórka wliczając Niedźwiadka) wyszła zachwycona i najedzona. 
Ceny nas nie zrujnują, obsługa jest bardzo pomocna przy wyborze dań, wnętrze przyjemne (chociaż toaleta tak w nim ukryta, że bez pytania o drogę się nie obejdzie jeśli przyciśnie potrzeba), a w tle sączy się delikatna muzyka...np. Sweet Noise :) 

Jednym słowem na krótki wypad na przyjemny spacer zimowy jak najbardziej polecam Siedlce. Zdaję sobie sprawę, że wielu ciekawych miejsc pewnie jeszcze nie odwiedziliśmy, ale przynajmniej będzie pretekst żeby wybrać się kolejny raz. I do Kochanówki też zajrzymy, bo nie wszystkie dania litewskie zostały wypróbowane (np. zostało nam jeszcze czenaki-litewska wersja bigosu).
Czekamy z Niedźwiadkiem na nasze jedzenie.
Zupa litewska, czyli barszcz z soczewicą i dużą ilością czosnku i majeranku
Pielmieni
Talerz litewski, czyli mnóstwo rozmaitości-czebureki, kibiny, placki Maryli (z kaszy gryczanej), kartacze...i dłonie postaci, która niecierpliwie kazała mi się pospieszyć z tymi zdjęciami.
Kwas chlebowy-jak mówi znawca prawdziwy i smakuje jak w Rosji

2 komentarze:

  1. super wypad:) lubię trochę aktywniej pospędzać wolne dni:)
    a pierożki wyglądają bardzo apetycznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też lubię aktywnie, tylko ostatnio coraz łatwiej zadyszkę dostaję przez rosnący brzuchol to mi z tym aktywnym spędzaniem czasu różnie wychodzi :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger