×

586. Klasyczne tiramisu

 Takiego klasyka jak tiramisu nikomu nie trzeba przedstawiać. Każdy na dźwięk jego nazwy łapie za łyżeczkę i próbuje powstrzymać napływ śliny przynajmniej do momentu gdy mascarpone odrobinę zgęstnieje. Najgorszą katorgą jest fakt, że tiramisu jest najlepsze dopiero następnego dnia po zrobieniu....a według mnie to w ogóle po 2 dniach. Nawet nieopierzony gówniarz, co jeszcze nie złapał zajawki na kucharzenie i smakowanie tiramisu się zachwycił. 
Znaczy ten gówniarz, to ja podczas pierwszego wyjazdu do słonecznej Italii. Na pizzę oryginalną kręciłam nosem, bo szczytem finezji była dla mnie grubaśna fantazja z ananasem z popularnej sieciówki. Na wszelkie małże, ośmiorniczki czy krewetki to żem nosem kręciła tak jakby co najmniej kazali mi dżdżownicę łyknąć. Nawet biedna i delikatna mozzarella nie zyskała mojego uznania jako za bardzo gąbczasta. A jak tylko tiramisu wjechało na stół oszalałam. 
Tak bardzo jestem na tak. Na samą myśl tętno przyspiesza, rumieniec oblewa lico, wzrok nerwowo przeczesuje okolicę w poszukiwaniu jakiejś łyżeczki. W głowie tysiąc myśli, czy aby starczy dla mnie, czy konkurencji do tego cudu nie mam za dużo. Ręce lekko drżą, głos więźnie w gardle ze wzruszenia. Szybkie przeczesanie dłonią włosów, bo przecież nie wypada podchodzić do tiramisu gdy rozczochrana jesteś i rozmemłana. Jeszcze tylko znaleźć jakieś godne i wygodne miejsce by celebrować każdy kęs. 
I nadszedł ten dzień gdy chciałam moją miłość przekazać młodszemu pokoleniu. Przytargałam kilogram sera mascarpone, bo przecież nie ma sensu rozdrabniać się i robić jakiejś małej porcji, co to nikogo nie nasyci a tylko rozdrażni. Wielka paczka biszkoptów czekała zmiłowania już od jakiegoś czasu i za każdym otwarciem szafki spadała mi na głowę przypominając groźnie o swoim istnieniu. Nawet konkubent kupił mi nowiutką blaszkę, której nie można było skalać zwykłym murzynkiem. Jednym słowem ukręciłam krem, namoczyłam biszkopty, razem żeśmy ułożyły wszystko w blaszce i zapakowałyśmy tiramisu do lodówki i....Lucy zaatakował rotawirus i trzymał ją przez kilka dni. Tak więc nie mogłam pozwolić by tyle dobroci się zmarnowało i do spółki z babcią Krysią wciągnęłyśmy cały zapas. 
A potem rotawirus przerzucił się na mnie i Luśka w odwecie zjadła cały zapas moich ukochanych cantuccini z migdałami. Znaczy niedługo znowu trzeba przygotować tiramisu i upiec ciasteczka migdałowe, żeby wszyscy spróbowali i się nasycili. 

TIRAMISU:
(proporcje przewidziane są na dużą blachę-taką o wymiarach ok. 25x30cm)
-600g podłużnych biszkoptów
-2 kubki bardzo mocnej kawy
-ok. 1 kg sera mascarpone
-4 żółka
-pół szklanki cukru pudru
-ok. 100ml ulubionego mocnego alkoholu (ja używałam whisky)
-kakao

  1. Przygotować kawę i ostudzić ją, jeśli będzie za gorąca biszkopty nadmiernie ją w siebie wchłoną. 

2. Żółtka utrzeć na puszystą i białą masę z cukrem pudrem. Ubijać przez kilka minut, cienkim strumieniem dolać alkohol. Mascarpone powinien być dobrze schłodzony, wyjęty tuż przed ubijaniem. Ser dodawać stopniowo, nie przerywając mieszania. 

3. Biszkopty namaczać z obu stron w kawie. Układać ciasno jeden przy drugim na dnie blaszki lub innego naczynia. Gdy będą dno będzie już zapełnione wyłożyć nieco mniej niż 1/2 kremu i w miarę równomiernie rozprowadzić. Nałożyć kolejną warstwę biszkoptów, potem kremu i znowu biszkoptów. Na wierzchu cienką warstwą rozsmarować pozostały krem. 

4. Tak przygotowane tiramisu wstawić do lodówki na co najmniej noc, a najlepiej 1 dzień. Tuż przed podaniem wierzch równomiernie oprószyć kakao. 

BUON APPETITO!

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam tiramisu:) Apetyczne zdjęcia:D pozdrawiam ANgelika F

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tiramisu to nie jest smak za którym przepadam. Chociaż może zmienię w końcu zdanie, kiedy wreszcie zrobię tiramisu sama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. seriooooo? dla mnie tiramisu to deser tak idealny, że nie wyobrażam sobie jak można nie zwariować na jego punkcie :) a tak na poważnie to są różne gusta. Ponoć są na świecie ludzie, którzy lubią flaki albo żabie udka :)

      Usuń
  3. Robiłam tiramisu w wersji wegańskiej, natomiast w klasycznej jeszcze nie. W końcu muszę to zmienić! : )
    Pozdrawiam,
    https://buszujwkuchni.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chociaż wegańska wersja brzmi intrygująco, to jednak zostanę przy klasyce. Takie jest najlepsze. Niemniej kiedyś może w ramach eksperymentu naukowego spróbuję coś pokombinować :)

      Usuń
  4. ale pyszności, chyba wypróbuję ten przepis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuj koniecznie. tiramisu wychodzi obłędne :)

      Usuń
  5. Mój ulubiony deser :) Uwielbiam, choć rzadko robię, bo ma chyba z milion kalorii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też go rzadko robię, ale jak już to bym najchętniej całą blaszkę sama zjadła :)

      Usuń
  6. pyszny i prosty deser, uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger