×

552. Drożdżowe rogaliki z jabłkami

Wieczór to jest taki moment w ciągu dnia, gdy zazwyczaj próbuję walczyć z żywiołem i powstrzymać swoje dziecko przed kolejnymi skokami po łóżku i ewentualnym zarwaniem desek, których konkubent nigdy nie ma czasu wymienić. Koło północy się poddaję i idę spać, licząc na to że gdy zgaszę światło huragan sam przycichnie, ewentualnie nie zrobi sobie zbyt dużej krzywdy w ciemnościach. Są też wieczory, kiedy dziecię umiłowane pada dosyć szybko, jak nieżywe w pół drogi do łóżka, po całym dniu harców. I co prawda ja zazwyczaj też już jestem jak nieżywa, ale przecież o 19:00 nie będę kłaść się spać. Czas otwierać szampana ze szczęścia, planować podbój wszechświata i blogosfery (co jest prawie tożsame), oraz wymyślić sposób na doprowadzenie konkubenta na skraj załamania nerwowego każąc mu np. przemalować wszystkie meble w sypialni. Czasem przy okazji próbuję nadrobić serialowe lub filmowe zaległości. I tu pojawia się problem, bo przy nadmiernie pracujących trybikach w umyśle, gdy para prawie bucha z uszu, przy permanentnym zmęczeniu chociaż przecież nic nie robię "siedząc w domu", przy leżeniu pod ciepłym kocykiem który zakosiłam dziecku, i przy powiekach ważących chyba tonę każda, zdarza mi się jednak przyciąć komara w porze dobranocki. 
Ostatnio właśnie tak przysnęłam, przecknęłam się gdy strużka śliny zaczęła ściekać z paszczy otwartej jak popielniczka. Coś mi tam zaświtało, że może lepiej przenieść się do sypialni. To zebrałam mandżur i próbuję się teleportować z tym wszystkim. Na wpół przysypiając ogarnęłam zęby, zmycie wszystkich mazideł z twarzy i zmianę garderoby na bardziej przytulną piżamkę ze sfochowanym misiem na brzuszku. Wchodzę na placach do sypialni, cichutko jak ninja w robocie żeby Luśki nie obudzić. Coś tam kopnęłam miękkiego po drodze, ale to pewnie jedna z miliarda zabawek rozsianych po całym domu. I nagle bach...cały pokój rozbłyskuje migającym niebiesko-czerwonym światłem. Siey Jeżu. Policja! Co się stało? Czy ja nieświadomie w końcu ubiłam konkubenta? A może to on ukradł komuś z felgi do Hondzi, bo go zawiść ścisnęła na widok chromu u kogoś innego? A może Luśka zawinęła po cichaczu cały wagon żelek ze sklepu i nas znaleźli? Może to w końcu sąsiedzi nie wytrzymali dawki decybeli, którą im fundujemy i w końcu władzę na nas nasłali? Szybki przegląd wszystkich grzechów, ale żaden nie wysunął się na prowadzenie. Pikawa to mi zaczęła walić jak szalona. Tym bardziej, że do przelewu jeszcze trochę czasu zostało to na adwokata nie będzie. 
Całkiem oprzytomniałam. O śnie już nie myślałam. I wtedy właśnie ją zobaczyłam....małą gumową piłeczkę, którą babcia Krysia kupiła ukochanej wnuczce. Jak się łachudrę ruszy to świeci na różne kolory. Tylko bateryjki jej chyba siadają i się zacięła na niebieskim i czerwonym. Dziękuję mamusiu, pół nocy z głowy bo już usnąć nie mogłam. 
Zamiast tego miałam czas, żeby zagnieść ciasto drożdżowe i się nieco odstresować. A z takiego ciasta można ulepić pyszne rogaliki drożdżowe z jabłkami i żurawiną. Idealne na luksusowe śniadanie kiedy nieświadome dziecię powita nowy dzień i będzie mogło znowu doprowadzić matkę do szału. 

DROŻDŻOWE ROGALIKI Z JABŁKAMI:
-ok. 1/3 szklanka ciepłego mleka, 1 łyżeczka cukru i 30g świeżych drożdży na zaczyn drożdżowy
-2-2,5 szklanki mąki pszennej
-2 jajka
-ok. 150 g roztopionego masła
-2-3 łyżki kwaśnej śmietany lub jogurtu naturalnego
-4-5 łyżek cukru
-1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
-szczypta soli

NADZIENIE JABŁKOWE:
-2-3 duże, kwaśne jabłka
-duża szczypta cynamonu
-sok z połówki cytryny
-2 łyżki cukru
-garść suszonej żurawiny

-jajko rozmącone z odrobiną mleka

-można również przygotować kruszonkę-proporcję znajdziecie w tym przepisie.
    
1. Przygotować zaczyn drożdżowy. Do ciepłego, ale nie gorącego, mleka dodać cukier i pokruszone drożdże. Odstawić całość na 15 minut w ciepłe miejsce, aż drożdże zaczną pracować i rosnąć.

2. W dużej misce wymieszać mąkę, cukry, sól, jajka i jogurt. Dodać do tego zaczyn drożdżowy i zacząć wszystko dokładnie wyrabiać. W trakcie wyrabiania ciasta dodać roztopione i ostudzone masło. Wyrabiać całość energicznie przez kilka minut, jeśli za bardzo się klei do rąk dosypać trochę mąki. Gotowe ciasto przykryć czystą ściereczką i odstawić na godzinę, żeby urosło.

3. W międzyczasie przygotować nadzienie jabłkowe. Jabłka obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w drobną kostkę. Na dużą patelnię wysypać cukier, a na niego jabłka, sok z cytryny i cynamon. Całość dokładnie wymieszać i na małym ogniu podgrzewać, aż cukier się rozpuści a jabłka nieco zmiękną, ale się nie rozpadną. Następnie zdjąć patelnię z ognia, dodać żurawinę i całość wymieszać.

4. Ciasto podzielić na dwie równe części. Rozwałkować każdą na spore koło. Koło podzielić na 8 trójkątów. Na każdym trójkąciku ciasta układać trochę nadzienia jabłkowego i zwijać zgrabne rogaliki.

5. Rogaliki układać w sporej odległości od siebie na blaszce. Każdy rogalik posmarować dokładnie jajkiem rozmąconym z mlekiem. Jeśli mamy przygotowaną kruszoną, posypać nią obficie rogaliki. Bułeczki drożdżowe wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180st, na około 15 minut, aż nieco się zarumienią. Po tym czasie wyjąć je z piekarnika i odstawić do przestygnięcia.

SMACZNEGO!

12 komentarzy:

  1. Fajne jest to, że opisałaś całą historię, która doprowadziła do powstania rogalików :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomysł na przepis musi jakoś powstać, są blogerki które siedzą orzy stoliku, przeglądają książki, do środka wpadają delikatne promienie słońca, a za oknem słychać ptasie trele...a niektóre się zderzają z rzeczywistością i stąd czerpią inspiracje:)

      Usuń
  2. Niczym smak dzieciństwa! Moja babcia robiła podobne, też jesienią, gdy drzewa w sadzie uginały się od owoców. :) Pyszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie od drodżowych wypieków była mama, niemniej mam nadzieję że Lucy też bedzie je kojarzyła z beztroskim dzieciństwem :)

      Usuń
  3. Prezentują się znakomicie i zapewne równie dobrze smakują. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na początku je się oczami, więc staram się żeby to co robię bylo nie tylko pyszne ale i ładne:)

      Usuń
  4. Ha ha ha. To moze nastepnym razem kupisz pizame nie z sfochowanym misiem? Znam ten bol. Chcesz dyskretnie nie obudzic dziecka, a ono zanim sie polozylo na srodku drogi zostawilo piszczacego robota i zaczyna sie kanonada dzwiekow i gra swiatel. No ale jezeli ugniatanie ciasta tak dobrze odstresowuje...
    Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. foch u misia musi być, w końcu to wlasne dziecko zastawiło na mnie pułapkę 😊

      Usuń
  5. Jakie to pyszne! <3 Uwielbiam rogaliki, w wolnej chwili sprawdzę ten pyszny przepis ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądają PRZEpysznie! Moja mama robiła przed wczoraj rogaliki, ale z marmoladą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja mama też ostatnio robiła z marmoladą, tylko że z kruchego ciasta. Lubię się z nią wymieniać wypiekami :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger