×

257. Tarteletki z pomidorami i musztardą z Dijon, bo Dzień Musztardy jest

Ostatnio coraz częściej zaglądam do książek kucharskich z przepisami z kuchni francuskiej. Coraz częściej to co robię jest poniekąd inspirowane tym akurat krajem. Co prawda jeszcze nigdy nie byłam, ale już za chwilę już za momencik lecę do mojego Miśkosława, a więc w jednej podróży zaliczę Szwajcarię i Francję. Się już doczekać nie mogę  :)
Póki co działam może stereotypowo, ale oryginalnych przepisów nauczę się na miejscu. Te tarteletki się upiekły łącząc w sobie kilka produktów, które mi się kojarzą z kuchnią francuską. Jest więc przede wszystkim ciasto francuskie (popisałam się bystrością, aż sama jestem z siebie dumna), jest musztarda z Dijon, zioła prowansalskie i sery pleśniowe "śmierdziuchy". Wszystko razem robi się błyskawicznie (co przy aktualnych temperaturach jest wielką zaletą), a smakuje wyśmienicie.

TARTALETKI Z POMIDORAMI I MUSZTARDĄ Z DIJON
-opakowanie ciasta francuskiego
-kilka bardzo dojrzałych pomidorów
-musztarda z Dijon (lub łagodniejsza jeśli ktoś nie przepada za ostrymi smakami)
-łagodny ser pleśniowy np. camembert
-ser pleśniowy typu "śmierdziuch" z niebieską pleśnią np. gorgonzola
-zioła prowansalskie, sól, pieprz

Foremki do tartaletek wyłożyć ciastem francuskim. W każdej tartaletce rozmsarować równomiernie łyżeczkę musztardy. Na musztarę położyć gruby plaster pomidora, tak żeby całe wnętrze było wypełnione. Plastry pomidora oprószyć ziołami, solą i pierzem. Na wierzch wszystkiego pokruszyć oba rodzaje sera pleśniowego. Tak przygotowane tartaletki włożyć do piekarnika rozgrzanego do 220st, na około 10-15 minut, aż się zarumienią i ser się roztopi. Można podawać od razu (wtedy są chrupiące z serem ciągnącym) lub zapakować i jeść w podróży zamiast kanapek (wtedy już nie są tak chrupiące ale nadal są pyszne).

*można też zamiast małych tartaletek przygotować jedną dużą tartę, też będzie pysznie, tylko trudniej z ewentualnym pakowaniem na podróż.

SMACZNEGO!




Te tarteletki były przebojem podczas naszego ostatniego wyjazdu. Nawet tata Lesio patrząc co robię, przestał pokrzykiwać, że mamy się szybciej zbierać do drogi, tylko stwierdził, że to chyba dobre to to będzie. Dobre to to było, a nam dodało sił, żeby w skwarze zrobic sobie krótki (tylko niecałe 20km) spacer wśród "pól malowanych zbożem rozmaitem...".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger